Komentarze: 0
Kolejny dzień...
Kolejny niczym się nie wyróżniający od tych poprzednich....
Było...
Minęło....
I co dalej...?
Kolejny dzień...
Kolejny niczym się nie wyróżniający od tych poprzednich....
Było...
Minęło....
I co dalej...?
Człowiek jest tak prymitywnym stworzeniem nawet nie potrafi wyrazić swoich uczuć, jeszcze kilka dni...zacznie się nowy rok....może wypadałoby się rozliczyć z tego co było? Tylko po co? Było trochę tego wszystkiego...i złego i dobrego....szalonego, nieprzewidzianego...mam zaledwie xx lat a czuje się jak by miała dwa razy więcej. Sama sobie na to zasłużyłam, sama się doprowadziłam do tego stanu....wiele zrozumiałam...wiele zapomniałam...wiele nie zanotowałam....Przygoda której nigdy nie zapomnę...Sama dla siebie....to było to...sama sobie panią i władczynią...pewna siebie...nie do pokonania....wystarczyło jedno kiwnięcie palca...później odpowiednie nim kierowanie....było wszystko...podobno nadal mam tą władzę...tyle że teraz nie jestem jej pewna....chyba nic już niczego nie jestem pewna...nawet tego czy jutro się obudzę...podobno umieramy po to by znowu żyć...
Mam wrażenie, że on się zagubił...rozmawiałam, zadawałam pytania a nie wiem nic...On hmm jest dziecinny? a może ta ja jestem dzieciakiem? Może potrzebuje bezinteresownego dobrego słowa? A ja? Nie potrafię chyba....nie potrafię zaufać...nie potrafię szczerze się uśmiechać....minęło para miesięcy a ja? Ja czuje tamto co było wtedy...tą siłę...euforię...i nie zapomnę...jeden niefart nie pozwoli mi zapomnieć...
Ostatni dzień....a mi głowa pęka....mam cholernie nudną pracę...nie mogę iść do domu bo muszę odbębnić te kilka godzin....więc musze siedzieć i bezsensownie gapić się w ten monitor...święta tuż tuż...tylko co z tego....zamiast się cieszyć...z każdą chwilą jakoś tak smutniej...coraz bardziej coś ściska i doprowadza do płaczu....prezenty? lubię dawać.....otrzymywać? pewnie też o ile sama sobie ich nie wybiorę....żałosne...żałosna jestem ja moje życie...wszystko dookoła....beznadzieja....a pomyśleć, że jako mała dziewczynka miałam tyle planów...pomysłów...i nawet wiedziałam jak mam podążać przez to życie....a teraz? Teraz się pogubiłam wśród natłoku spraw....co z tego że wśród ludzi uchodzę za silną, stanowczą i pewną siebie wiedzącą czego chce osobę...gdy zostaje sam na sam ze swoimi myślami...zamieniam się w coś przeciwnego.....dwie maski? A która to prawdziwa ja?...chyba nie ma takiej....
Wszędzie świąteczne przygotowania....w pracy o niczym innym nie słychać jak o jedzeniu....ile można jeść...czasami mam ochotę spakować to co mam pod ręką i uciec, gdzieś daleko....gdzieś gdzie nikt mnie nie zna...i zacząć wszystko od nowa....tylko chyba to będzie ucieczka przed samą sobą....mam tyle lat ile mam, są starsi ludzie...i tych właśnie nie rozumiem....z facetami nie ma problemu...zawsze można o czymś pogadać, pośmiać się... baby? Jak nie podstawią nogi to wbiją nóż w plecy...i pomyśleć że takie mam sąsiadki w pracy...dosłownie spokoju nie można wyjść bo zabijają wzrokiem...nawet nie potrafią, lub nie chcą odpowiedzieć dzień dobry...chcą mnie znieważyć? Zabawne...ciągle przeplatają mi się myśli w głowie...jakby to było gdyby....brakuje mi tego złotego środka....brakuje tej silnej ręki która by poprowadziła przez życie....która by wzięłaby odpowiedzialność za moje wybryki...naiwna jestem....kiedyś był tu ktoś taki....tajemniczy...bloga już nie ma...ciekawe co się z nim dzieje...